Zwycięstwa w takich meczach cieszą podwójnie. Było to dla nas bardzo trudne, wymagające spotkanie. Jednak mając na pokładzie króla strzelców w szczytowej formie i kibiców głośniejszych od fanów gospodarzy, po prostu musimy wygrywać.

Boisko w Karsznicach znamy od wielu lat, w przeszłości rozegraliśmy tam wiele ciężkich bojów. Tak było i tym razem. Doświadczeni piłkarze drugiej drużyny KS Karsznice zagrali twardo i nie oszczędzając się. Pressing na naszej połowie oraz głębokie wrzutki od obrońców sprawiały kłopoty naszym defensorom. Tym razem najlepszą bronią okazał się kontratak. Długa piłka do Kamila Marczaka, indywidualna akcja i gol na 1:0.

Gdy wydawało się, że gospodarze spuszczą z tonu po tej stracie, popełniliśmy niewymuszony błąd w obronie, który zaowocował golem dla KS. Batalia trwała - akcja za akcję, strzał za strzał. Kolejnego gola zdobył Kamil Marczak, w swoim stylu pędząc z piłką w kierunku bramki i oddając strzał nie do obrony. Ale gospodarze znów wyrównali.

Na szczęście to my byliśmy stroną zadającą pierwsze ciosy. Gdy około 70. minuty Kamil Marczak wykorzystał prostopadłe podanie od swojego brata Jarka, zmęczeni gospodarze wiedzieli już, że będą mieć problem z odrobieniem strat. Kilka minut później Kamil Marczak dorzucił jeszcze jedną bramkę, co pozwoliło nam spokojnie dograć mecz do końca.

To było piękne spotkanie także ze względu na nieustający doping naszych kibiców, którzy bardzo licznie przyjechali do Karsznic. Nie czuliśmy się jak goście lecz jak gospodarze. Zwycięstwo z trudnym rywalem doda nam sił przed kolejnym meczem wyjazdowym, który już w przyszłą niedzielę (2 X, godz. 15.00). Wybieramy się do Wrońska na mecz z miejscowym LZS.

Źródło: rokitnica.futbolowo.pl

Skomentuj [ 1 ]

12:17, 26.09.2016 r.